STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / ŻYCZENIA Z PAPUI NOWEJ GWINEI

Życzenia z Papui Nowej Gwinei



Droga Siostro Bożeno i wszyscy Współpracownicy z wydziału misyjnego

Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia pragnę złożyć moje najserdeczniejsze życzenia. Niech Boże Dziecię znajdzie w Waszych sercach najlepsze miejsce do zamieszkania i przebywania w nich zawsze. Przyjmijcie od Dzieciątka Jezus prawdziwy pokój, którego nic innego nie może dać i którego nic nie jest w stanie zniszczyć. Oby to były dla Was Święta wypełnione radością, bo blisko Jezusa i razem z drogimi Wam osobami. Życzę też każdemu z Was szczęśliwego Nowego Roku.

Święta Bożego Narodzenia. Tu będziemy je przeżywać w atmosferze bardzo innej niż tam u Was. Co dopiero rozpoczęła się pora deszczowa. Wszędzie jest żywa zieleń, coś jakby pełnia wiosny w Polsce. Jest to też czas wakacji. Pod koniec listopada nasi klerycy wyjechali do swoich rodzin, a wrócą końcem stycznia. Podobnie wykładowcy pojechali do swoich diecezji i do najbliższych. Jest nas niewielu tych, którzy pozostali w Catholic Theological Institute w Bomana. Włączamy się zatem w życie duszpasterskie lokalnego Kościoła w Port Moresby. Zwykle Msze Św. celebrujemy na stacjach bocznych. Podmiejska parafia Dzięciątka Jezus w Bomanie, którą prowadzą Księża Misjonarze św. Wincentego a Paulo ma takich stacji dojazdowych czternaście. Choć to właściwie półmilionowe miasto, to do większości z tych kaplic prowadzą gruntowe drogi, które w porze deszczowej są bardzo błotniste. Trudno dojechać do tych kaplic po jednym większym deszczu, nawet samochodem z napędem na cztery koła. Nie wiem czy w pełni pory deszczowej da się do nich w ogóle dotrzeć.

Jesteśmy też co niedzielę z więźniami w pobliskim zakładzie karnym w Bomanie. Na Boże Narodzenie już się zapowiedział nasz kardynał John Ribat. Wtedy zbiorą się wszyscy więźniowie, także ci z innych wyznań. To dość spory tłum, bo ponad 800 mężczyzn. Być może będą też kobiety z ich oddziału, których jest około 80. Choć są to przestępcy, jednak zawsze doceniają i są wdzięczni, że nie są zapomniani. Czasami proszą o Pismo Św. albo różaniec. Modlitwa pomaga im przetrwać ten trudny czas, a może i wyjść na wolność z innym nastawieniem do życia.

Trudno mi opisać, jak świętują zwykli ludzie. W ubiegłym roku byłem na wiosce Gipmapil, w diecezji Wewak, w rejonie rzeki Sepik. Port Moresby jest przystrojone dekoracjami świątecznymi, ale to nie wszystko czym są Święta. Z pewnością wierni będą tłumnie obecni na Mszach Świętych, które zwykle mają ładną oprawę muzyczną, a kaplice nawet te na obrzeżach są bogato przystrojone świeżymi kwiatami. Natomiast nie wiem, czy ludzi stać, by Święta były jakoś odmienne w ich domach.

Widać jak ciężko żyje się ludziom. Wielu przenosi się z innych regionów do stolicy, ale często nie znajdują pracy i koczują gdzieś u rodziny czy ludzi z tego samego regionu. Tu te więzi są bardzo mocne i ludzie są zobowiązani, by się zająć swoimi nawet bardzo dalekimi krewnymi. To tzw. system “wantok” (w języku pidgin znaczy to “jedna mowa”). Wystarczy przejść na drugą stronę ulicy z naszego seminarium by znaleźć się w świecie małych domków posklecanych z blachy, drewna i czegokolwiek co może posłużyć do zbudowania miejsca do spania. Ciekawe, że obok tych domów jest dużo kwiatów, co upiększa te szare miejsca i daje trochę radości.

Catholic Theological Institute w Bomana, jedyne seminarium dla całego kraju, kształci obecnie około 120 kleryków. To wcale niewielu jak na 19 diecezji i bodajże osiem zgromadzeń zakonnych. A i tak trudno się spodziewać, że wszyscy ukończą seminarium. Niektórzy nie mogą sprostać wymaganiom akademickim a innym brakuje stałości. Niektórzy po kilku latach zniechęcają się do dalszego podążania wymagającą drogą powołania kapłańskiego.

Sama ta sytuacja już obrazuje jak wiele trzeba jeszcze włożyć pracy, ale też cierpliwości, by tutejszy Kościół stanął na własnych nogach. Są oczywiście diecezje bardziej zaawansowane i w miarę samowystarczalne, ale większość ciągle zależy od pomocy z zewnątrz, przede wszystkim w postaci personelu. Potrzeba więc i modlitwy i ciągłego zaangażowania w pomoc tutejszemu Kościołowi. A może przydałby się też zapał i odwaga naszych poprzedników. Choć misjonarze i misjonarki, którzy tu są pracują z ogromnym poświęceniem.

Powoli odnajduję się w tej nowej sytuacji. W miarę moich możliwości chciałbym przyczyniać się w tworzenie i umacnianie Kościoła w Papui Nowej Gwinei. W minionym semestrze prowadziłem wykłady z czterech przedmiotów. Zaś w następnym semestrze będę miał prawdopodobnie trzy przedmioty. Oprócz tego każdy z wykładowców prowadzi kilka prac magisterskich, kierownictwo duchowe dla seminarzystów oraz włączamy się w życie miejscowego Kościoła.

Korzystając z okazji dziękuję za wierną modlitwę za mnie i za każdy rodzaj pomocy misyjnej. Ja również pamiętam na modlitwie. Niech dobry Bóg błogosławi każdemu z Was, daje dobre zdrowie i ochrania od zła.

Z Bogiem

Władysław Madziar, SVD

Papua Nowa Gwinea

 

Galeria

OSTATNIO DODANE:
ZOBACZ TAKŻE